czwartek, 21 marca 2013


A oto znowu kilka moich ulubionych piosenek:



Tyle było dni do utraty sił
Do utraty tchu tyle było chwil
Gdy żałujesz tych, z których nie masz nic
Jedno warto znać, jedno tylko wiedz, że

Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy

Pewien znany ktoś, kto miał dom i sad
Zgubił nagle sens i w złe kręgi wpadł
Choć majątek prysł, on nie stoczył się
Wytłumaczyć umiał sobie wtedy właśnie, że

Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy

Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy?
Jak pozbierać myśli z tych nieposkładanych?
Jak oddzielić nagle serce od rozumu?
Jak usłyszeć siebie pośród śpiewu tłumu?

Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy?
Jak pozbierać myśli z tych nieposkładanych?
Jak odnaleźć nagle radość i nadzieję?
Odpowiedzi szukaj, czasu jest tak wiele...

Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy



W przydomowym ogrodzie 
życie prawie nad stan, 
mogłabyś być moja pani. 

Lecz cóż radzić na to mam, 
nakrył ogród dziki łan, 
a myśmy tacy zaplątani. 

Bo w ogrodzie rośnie pnącze, 
w dzikim winie świat się plącze, 
bo w ogrodzie dzikie wino, 
kto je tutaj siał, dziewczyno. 

Bo w ogrodzie rośnie pnącze, 
w dzikim winie świat się plącze, 
bo w ogrodzie dzikie wino,
kto je tutaj siał?

Powiedz, kto mógł zasiać to dzikie wino!
Może to zrobiłaś ty - hej, dziewczyno. 
Po co tu zasiałaś to dzikie wino?
Po co je tu dałaś?

Gdy ona mówi do mnie, że karocą jechać chce, 
i mówi do mnie tak jak do ściany, 
nie o to wcale chodzi, że karocy nie ma nie,
ja jestem tylko cały zaplątany. 

Bo w mym domu rośnie pnącze, 
okno z drzwiami mi się plącze, 
bo w mym domu dzikie wino, 
kto je tutaj siał, dziewczyno?

Bo w mym domu rośnie pnącze, 
okno z drzwiami mi się plącze, 
bo w mym domu dzikie wino, 
kto je tutaj siał?

Powiedz, kto mógł zasiać to dzikie wino!
Może to zrobiłaś ty - hej, dziewczyno. 
Po co tu zasiałaś to dzikie wino?
Po co je tu dałaś?

W zaciętości wpadam w gąszcz i buszując w pnączu, 
zrywam wszystko z drzwi i ze ściany. 
Ona nagle mówi, że wina pragnie, wina chce, 
ja jestem w pustym domu zaplątany. 

Gdzie to wino, dzikie pnącze?
Czemu już nas nie oplącze?
Mógłbym z tobą w winie ginąć 
i osłonę winną zwinąć... x4 

Powiedz, kto zasieje nam dzikie wino, 
może zrobisz dla mnie to - hej, dziewczyno?
Powiedz, kto zasieje nam dzikie wino, 
kto je tutaj da?



A oto wywiad z żoną Marka Grechuty 

Miał wielkie poczucie humoru, dwie lewe ręce do prac domowych i przeżył kilka groźnych wypadków. Uwielbiał sport, nie mógł się obejść bez jabłek i orzechów, nałogowo oglądał "Plebanię". Danuta Grechuta, żona Marka Grechuty, opowiedziała nam o swojej miłości do męża, życiu z nim, jego pasjach, zaletach, wadach i charakterze.
Danuta Grechuta (fot. AKPA)
Danuta Grechuta (fot. AKPA)
Znany z mediów, zdjęć czy koncertów wizerunek Marka Grechuty pokazuje człowieka poważnego, skupionego, nieco zamyślonego. Czy taki był też na co dzień?
DANUTA GRECHUTA: Skądże. Marek miał wielkie poczucie humoru, osobowość niemalże kabaretową
Lubił się wygłupiać?
Bez przerwy. Uwielbiał parodiować innych, wcielał się w różne postaci i bez przerwy wszystkich wokół rozśmieszał. Jego popisowym numerem było udawanie kulawego. Ciągnął wtedy jedną nogę za sobą, co dawało przekomiczny efekt. A później rodziły się z tego plotki. Znajomi mówili, że słyszeli gdzieś, iż Marek ma krótszą nogę. Świetnie mu też wychodziło oszukiwanie ludzi, którzy go rozpoznawali. Zapierał się, że go z kimś pomylono. Był człowiekiem pogodnym, ze skłonnością do żartu. Niemal wszystko zamieniał w różne kalambury. Nie można się było w jego towarzystwie nudzić.
Jak reagował na popularność?
Nie przywiązywał do niej żadnej wagi, choć przecież spadła na niego bardzo szybko. Gdy ktoś nas odwiedzał, często słyszałam zdziwienie: "Jak wy możecie tak zwyczajnie, normalnie żyć?"
Krytyka go bolała?
Był bardzo wrażliwy, więc tak, przejmował się.
Kiedyś powiedział: "Żona to mój największy przyjaciel i zarazem najsurowszy krytyk".
To prawda, byłam czasem w stosunku do jego twórczości krytyczna, zwłaszcza kiedy próbował mnie angażować w swoją pracę, a ja byłam akurat zajęta czymś innym. Kiedy nie pochwaliłam od razu jego pomysłu, potrafił się dąsać i obrażać, ale jednocześnie widać było, że bardzo intensywnie myśli. Gdy udało mu się coś po mojej sugestii zmienić, był przeszczęśliwy.
Twoja ulubiona piosenka Marka Grechuty to:
Ogółem oddano głosów: 50671
 
Bedziesz Moja Panią710714%
 
Dni, Których Nie Znamy1969239%
 
Korowód27855%
 
Niepewność28126%
 
Nie Dokazuj48279%
 
Ocalić Od Zapomnienia45429%
 
Serce10322%
 
Tango Anawa17904%
 
W Dzikie Wino Zaplatani25205%
 
Wiosna - Ach To Ty35647%
Była pani dla niego inspiracją?
Napisał dla mnie tylko jeden utwór, "Będziesz moją Panią", ale czasem inspirował się tym, co mówiłam. Raz powiedziałam mu, że w życiu ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy, a on zrobił z tego piosenkę
A czym zaintrygował panią na samym początku, przy poznaniu?
Osobowością. Wie pan, wszystko, co było związane z Markiem, było zaskakujące i zarazem intrygujące. Wtedy oczywiście nie wiedziałam, że spędzę życie z artystą. W moim wyobrażeniu, mimo muzycznych sukcesów, jakie już na studiach osiągał z Anawą, przyszłość Marka zgodna miała być z kierunkiem jego studiów, czyli architekturą. Tyle że w tamtych czasach młodym ludziom trudno się było w tym realizować. Wszystko budowano na jedno socrealistyczne kopyto, do którego wielki talent architektoniczny nie był w ogóle potrzebny.
Poznała pani Marka Grechutę na imprezie sylwestrowej z 1967 na 1968 rok, na którą przyszedł ze swoją dziewczyną. A pani?
A ja ze swoim chłopakiem, choć była to relacja chyląca się ku upadkowi. Podobnie jak Marek, byłam studentką, tyle że geografii, na Akademii Pedagogicznej.
Od razu między wami zaiskrzyło?
Ależ skąd. Nie nawiązaliśmy żadnego kontaktu. Dopiero później, nad ranem, przypadkowo się spotkaliśmy. Okazało się, że mieszkamy w jednym miasteczku studenckim. Jako że wiedziałam, iż jesteśmy z tej samej imprezy, powiedziałam "Cześć". Marek zareagował uśmiechem, był wyraźnie zaintrygowany. Pytał, gdzie mieszkam, choć staliśmy dokładnie pod moim akademikiem przy ul. Reymonta w Krakowie.
Był już wtedy po swoim pierwszym dużym sukcesie – w 1967 roku zdobył drugie miejsce na Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie za "Tango Anawę". Znała go pani z tej strony?
Oczywiście. Widziałam go na finałowym koncercie, pamiętałam też z kolejki na uczelnianej stołówce. Stał jakby z boku, zamyślony, zdystansowany, z nosem do góry. "Już gwiazda" – pomyślałam. Wtedy faktycznie spadła na niego wielka popularność, z którą radził sobie tak jak mógł.
Dała mu pani po tym sylwestrze ten adres?
Uznałam, że zbyt krótko się znamy, ale on i tak poradził sobie bez tego. Jakoś mu w tej artystycznej głowie zapadłam, więc po feriach zimowych zaczął mnie szukać. Pamiętam to jak dziś: Przychodzi do mojego akademika, a ja przez drzwi słyszę: "Przepraszam, czy tu mieszka moja znajoma?". I jedna ze współmieszkanek wskazała, zupełnie nie wiem dlaczego, na mój pokój, mówiąc: "Proszę bardzo, to tu". Wszedł i zaczęliśmy rozmawiać. Mówił o tym, co robi, zastanawiał się czy dalej iść w takim kierunku czy innym. Widać było, że ta nagła popularność trochę nim wstrząsnęła. Był wstrząśnięty, choć niezmieszany [śmiech].
Paweł Piotrkowicz z onet.pl

Polecam, bo miło się słucha. 




Marek Grechuta oprócz głosu, miał również zdolność do wczuwania się w to co śpiewał. Zachwycał się poezją. Starał się, by słowa, które wyśpiewywał mówiły również w jakiejś cząstce o nim samym.

Niepewność
Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę, 
Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę; 
Jednakże gdy cię długo nie oglądam, 
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam; 
I tęskniąc sobie zadaję pytanie: 
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie? 

La la la la...

Cierpiałem nieraz, nie myślałem wcale, 
Abym przed tobą szedł wylewać żale; 
Idąc bez celu, nie pilnując drogi, 
Sam nie pojmuję, jak w twe znajdę progi; 
I znowu sobie powtarzam pytanie; 
Co tu mnie wiodło? przyjaźń czy kochanie? 

La la la la...

Gdy z oczu znikniesz, nie mogę ni razu
W myśli twojego odnowić obrazu;
Jednakże nieraz czuję mimo chęci,
Że on jest zawsze blisko mej pamięci.
I znowu sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?

Dla twego zdrowia życia bym nie skąpił, 
Po twą spokojność do piekieł bym zstąpił; 
Choć śmiałej żądzy nie ma w sercu mojem, 
Bym był dla ciebie zdrowiem i pokojem. 
I znowu sobie zadaję pytanie: 
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?

La la la la...
Adam Mickiewicz


Będziesz moją panią.

Będziesz zbierać kwiaty 
Będziesz się uśmiechać 
Będziesz liczyć gwiazdy 
Będziesz na mnie czekać 


I ty właśnie ty będziesz moją damą 
I ty tylko ty będziesz moją panią
Będą ci grały skrzypce lipowe 
Będą śpiewały jarzębinowe 
Drzewa liście ptaki wszystkie 

Będę z tobą tańczyć 
Bajki opowiadać 
Słońce z pomarańczy 
W twoje dłonie składać 

I ty właśnie ty będziesz moją damą 
I ty tylko ty będziesz moją panią 
Będą ci grały nocą sierpniową 
Wiatry strojone barwą i słońcem 
Będą śpiewały śpiewały bez końca 

Będziesz miała imię 
Jak wiosenna róża 
Będziesz miała miłość 
Jak jesienna burza


I ty właśnie ty będziesz moją damą 
I ty tylko ty będziesz moją panią....


Gdy zabrakło Ci uśmiechu

Gdy zabrakło Ci uśmiechu
miałem dla Ciebie wiersz o gwiazdach garść orzechów
miałem wtedy gdy zabrakło Ci uśmiechu

Gdy zabrakło w Tobie grzechu
miałem wtedy blask świeczników w cichym zmierzchu
miałem wtedy gdy zabrakło w Tobie grzechu

Kiedyś przyszedł taki bal
bal na tysiąc par zapomniany...

W białej sali taniec twój był tak nieśmiały
że orkiestra spojrzała, fortepiany ustały
Tam da ti tara, tam da tira, tam da tira
Tam da ti tara, tam da tira, tam da ti tara
Miałaś wiele słodkich uśmiechów tak potrzebnych dla chwili
tych z ogrodu dziecinnych kolorowych motyli...

Gdy zabrakło sukni białej
dałem ci inną nawet księżna pani na skale
nigdy nie miała długiej sukni tak wspaniałej.

Gdy zabrakło już klejnotów
dałem korale do odcieni aksamitu
miałem korale gdy zabrakło już klejnotów.

Kiedyś przyszedł taki bal
bal na tysiąc par wspominany...

Moja droga taniec Twój był bardzo śmiały
aż orkiestra spojrzała, fortepiany ustały
Tam da ti tara, tam da tira, tam da tira
Tam da ti tara, tam da tira, tam da ti tara
I zabrakło już uśmiechów z tamtej chwili
czyż instrument niestrojny, czyżby muzyk się mylił...

Wiosna, ach to ty.

Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi 
Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni 
Zdjąłem z niej zmoknięte palto, posadziłem vis a vis 
Zapachniało, zajaśniało wiosna, ach to ty 
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty 

Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty x4 

Dni mijały coraz dłuższe, coraz cieplej było u mnie 
Coraz lżejsze miała suknie, lekko płynął wiosny strumień 
Wreszcie nocy raz czerwcowej zobaczyłem ją jak śpi 
Bez niczego. Zrozumiałem lato, ech że ty 
Lato, lato, lato, ech że ty 

Lato, lato, lato, ech że ty x4 

Od gorąca twych płomieni zapłonęły liście drzew 
Od zieleni do czerwieni krążył lata senny lew 
Mała chmurka nad jej czołem, mała łezka słony smak 
Pociemniało, poszarzało-jesień jak to tak 
Jesień, jesień jak to tak 

Jesień, jesień, jesień jak to tak x4 

Białe wiatry już zawiały, wiosny, lata wszystkie znaki 
Po niej tylko pozostały przymarznięte dwa leżaki 
Stoję w oknie, wypatruję nagle dzwonek u mych drzwi 
Zima, zima wchodźże szybciej, ogrzej się na parę chwil 

Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty ...





Wielką miłością Marka Grechuty była jego żona  Danuta. 




Marek Grechuta doczekał się nawet swojego pomnika na swoją cześć w Opolu.


Ławeczka Marka Grechuty w Opolu – rzeźba została odsłonięta 22 października 2008 roku na placu Kopernika, obok Collegium Maius Uniwersytetu Opolskiego, na Wzgórzu Uniwersyteckim.
 Pomnik przedstawia artystę siedzącego na ławce. Na oparciu ławki widoczne są liście dzikiego wina, przypominające tytuł jednej z piosenek Grechuty „W dzikie wino zaplątani”





A oto kilka zdjęć tego wspaniałego artysty.